Przejdź do głównej zawartości

Filozofia małych kroków



Zgodnie z tym, co obiecałam, dzisiaj opowiem trochę o tym, w jaki sposób kaizen (nazywany też niekiedy metodą małych kroków) może pomóc w kształtowaniu nawyków.


Wiele osób podejmujących decyzję o zmianie swojego życia zaczyna od listy wielkich, ważnych rzeczy, które należy zmienić. Tymczasem w większości przypadków to się nie sprawdza, wyzwanie nas przerasta i szybko się poddajemy. Oczywiście są sytuacje, w których musimy szybko i stanowczo podjąć duży krok - odejście z wyniszczającego nas związku, wyprowadzka do innego kraju, urodzenie dziecka… Tego typu sytuacje można “osłodzić” drobnymi zmianami, które je poprzedzają, ale same w sobie dalej będą kubłem zimnej. Bądźmy jednak ze sobą szczerzy - jak dużo tak ważnych decyzji podejmujemy w trakcie życia? Kilka? Kilkanaście? Na pewno nie mamy z nimi do czynienia codziennie. Tymczasem to, co dzieje się każdego dnia kształtuje większość naszego życia. Dlatego właśnie od tych drobnych zmian naszego powszedniego dnia należy zacząć jeśli myślimy o polepszeniu naszego losu.


Kaizen mówi o nieustannej pracy nad sobą i codziennych próbach stawania się lepszym. Za każdym razem kiedy uda nam się usprawnić jedną rzecz, jesteśmy w stanie zająć się następną. A im więcej nad sobą pracujemy, tym łatwiej nam to przychodzi.


Cały sens w tym, żeby zacząć od czegoś małego leży w niekłopotliwości takiego działania przy jednoczesnym pozytywnym wpływie na kształtowanie nawyku. Jest bardziej prawdopodobne, że wytrwamy w swoim postanowieniu jeśli będziemy musieli zmobilizować się do robienia czegoś przez jedyne dziesięć minut niż przez godzinę. Jednocześnie będą dziać się dwie pozytywne rzeczy:


- będziemy powoli wprawiać się do wykonywania danej czynności dając sobie czas na oswojenie się z nią,


- nasz mózg dostanie sygnał, że robimy coś każdego dnia i zacznie tworzyć z tego nawyk (dlaczego nawyki są tak ważne możecie przeczytać w moim poprzednim poście).

Pamiętajcie, że ile byśmy się nei starali nigdy nie będziemy tak idealni, jak koty myślą, że są ;)


Powiedzmy, że naszym celem jest nauczenie się nowego języka. Jeśli nauka podstaw nie ma zająć nam lat powinniśmy poświęcić na nią minimum kilka godzin tygodniowo. Jednak zmobilizowanie się do robienia czegoś codziennie przez godzinę kiedy zaczynamy od zera jest trudne. Ja proponuję Wam przyszykować sobie wszystko do nauki i ustawić timer na dziesięć minut. Najlepiej codziennie w przybliżeniu o tej samej porze. Czy dzięki nauce przez dziesięć minut osiągniecie szybko satysfakcjonujący poziom? Przecież to tylko nieco ponad godzina tygodniowo. Obawiam się więc, że to nie wystarczy, żeby szybko i sprawnie opanować język. Pomoże Wam za to wyrobić nawyk codziennego siadania do nauki. Z czasem możecie powoli wydłużać czas do momentu, w którym będziecie nowemu językowi poświęcać wystarczająco czasu, żeby wyniki Was satysfakcjonowały.


Odradzam jednak wydłużanie czasu po pierwszym czy nawet drugim tygodniu. Bardziej niż dzięki nawykom działamy wtedy jeszcze przez entuzjazm i w tej fazie łatwo się zniechęcić albo wypalić. Dlatego dopóki siadanie do nauki nie przychodzi nam łatwo i odruchowo lepiej nie eksperymentować z czasem. Jeśli obawiacie się, że zniechęcicie się z powodu zbyt powolnych postępów możecie wyznaczyć sobie jeden lub dwa dni w tygodniu kiedy siadacie do nauki na dłużej. Jednak nawet wtedy starajcie się nie przesadzić.


Cała istota w wyznaczaniu sobie drobnego treningu nie polega na tym, żeby dał nam szybkie efekty. Ma nam pomóc w wyrobieniu nawyku, który zagwarantuje nam stałe i długotrwałe rezultaty. To trochę tak, jak z dietą - jeśli uwierzymy w dietę cud i katując swój organizm zrzucimy szybko wagę jest bardzo prawdopodobne, że dosięgnie nas efekt jojo i kilogramy powrócą z nawiązką. Stosując mniej restrykcyjną, zbilansowaną dietę będziemy chudnąć zdecydowanie wolniej, ale efekty mają większą szansę na utrzymanie się przez długi czas.


Ja już zaczęłam zmieniać swoje życie według filozofii kaizen i w następnym poście powiem Wam, w jaki sposób i Wy możecie znaleźć coś nad czym warto popracować. Do zobaczenia!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bez nawyków nie ma zmian

Dziś nie będę skupiać się stricte na kaizen, ale na drugim ważnym elemencie, o którym pisałam w moim poprzednim poście (“Kaizen, czyli co? Po polsku, czyli jak?”). Opowiem Wam co nieco o nawykach - podstawie każdej trwałej zmiany w naszym życiu. Jeśli macie trochę więcej czasu polecam przeczytać książkę “Siła nawyku” Charlesa Duhigga. “Polecałaś ją już ostatnio! Czemu nie mówisz o czymś nowym?” - powiecie. Odpowiedź jest prosta - bo to naprawdę dobra i ciekawa książka, która pozwala zrozumieć czemu niektóre zmiany zagościły w naszym życiu na zawsze, a innych za nic nie możemy utrzymać, albo dlaczego tak trudno jest nam rzucić zły nawyk . Jeśli jednak nie macie czasu na całą książkę i chcecie poznać jej sedno już, teraz to zwięzłe artykuły znajdziecie na przykład w tych dwóch miejscach: - http://kacperchmielowiec.pl/ile-trwa-wyrabianie-nawyku/ (w ogóle polecam ten blog, pan Kacper Chmielowiec nie owija w bawełnę i nie obiecuje, że w trzy tygodnie zmieni Wasze życie), - https://zwierci

Kaizen, czyli co? Po polsku, czyli jak?

Być może słowo “kaizen” jest Wam już znane. Jest to możliwe zwłaszcza w przypadku pracowników zagranicznych korporacji. Pojęcie kaizen wywodzi się z języka japońskiego i tłumaczymy je jako “ zmianę na lepsze ”. Pojawiło się ono w businessie i nadal w większości tam występuje. Dzięki filozofii kaizen możemy usprawnić funkcjonowanie swojej firmy, nieustannie wprowadzając drobne zmiany, które z czasem mają olbrzymi wpływ na całość procesów. Bo na tym właśnie polega - udoskonalaniem czegoś niewielkiego lub dużego ale w niewielkim stopniu. Chociaż nadal z kaizen spotyka się głównie w businessie to coraz częściej można też spotkać publikacje mówiące o zastosowaniu tej filozofii w życiu codziennym . I na tym właśnie chciałabym się skupić. Od pewnego czasu stosuję kaizen aktywnie, mimo że nie wiedziałam nawet, że to robię! Jestem zwolenniczką hasła uczenia się przez całe życie , ale po studiach wyraźnie osiadłam na laurach. Wielokrotnie podejmowałam mniej lub bardziej udane próby nauczenia s